Mt 15, 1-2. 10-14

Ciekawe, czemu uczniowie Pana Jezusa nie myli rąk przed jedzeniem. Przecież nawet małe dzieci wiedzą, że przed posiłkiem trzeba myć rączki :). Teraz, w czasie wciąż trwającej pandemii, mycie rąk nabrało całkiem innego wymiaru, jest koniecznością i to nie tylko przed jedzeniem.

A tak poważnie, a raczej wracając do Słowa, to oczywiście nie chodzi tutaj o higienę, ale o sztywne trzymanie się tradycji. Dla mnie to wyraźny sygnał, aby w myśl zasady „zawsze tak było” nie powielać kiepskich obyczajów, a raczej kierować się sercem i zdrowym rozsądkiem.

Bardziej jednak uderza mnie mowa Pana Jezusa o ślepych przewodnikach prowadzących ślepców. Czyż nie tego właśnie teraz doświadczamy? Jakże wielu ludzi idzie dzisiaj za głosem takich właśnie zaślepionych swoją nieomylnością przewodników, którym zdaje się, że są Bożymi wysłannikami i prorokami.

Dobry Boże, miej miłosierdzie dla nas wszystkich – zaślepionych, niewidzących, nierozumnych, żyjących w ciasnocie własnych i nabytych stereotypów, dających się omamiać pięknymi przemowami czy obietnicami.

Miej dla nas miłosierdzie, Panie!

Święty Janie Mario Vianneyu, patronie dnia dzisiejszego, który w wielkiej prostocie i otwartości serca, ale też w ogromnym poczuciu odpowiedzialności, prowadziłeś powierzone Tobie owieczki, wypraszaj nam wszystkim wrażliwość i umiejętność rozpoznawania Bożych ścieżek, byśmy w żaden dół nie wpadli! Amen!

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Łk 19, 41-42

Cierpienie jest w świecie również po to, żeby wyzwolić w nas miłość, ów hojny i bezinteresowny dar z własnego “ja” na rzecz tych, których dotyka cierpienie. św. Jan Paweł II


W kokonie swojego bólu i cierpienia bardzo łatwo zobojętnieć i nie dostrzegać, być nie wrażliwym na ludzką krzywdę i bolączkę. Ból, nieszczęście, poczucie niesprawiedliwości czy odrzucenia potrafi tak sparaliżować, tak omotać i tak zatopić w poczuciu pustki, że właściwie po co się starać…

Jezus płacze razem z Tobą, razem ze mną… nad rezygnacją i izolacją, nad schematami, które zniewoliły i zasłoniły prawdziwy obraz Boga, które ciągle ograbiają bezczelnie, bo niby wiedzą lepiej czego potrzebuję, bo niby znają mnie i mają pewność co jest dla mnie dobre…

STOP! Nie pozwolę więcej sobą manipulować! Nie pozwolę dyktować i narzucać “chorych” reguł i zasad zupełnie niezgodnych z Bożym prawem!

Świątynia mojego serca, mojej duszy i ciała jest święta! Poprzez sakrament pokuty i Eucharystyczny Pokarm mogę ciągle odnawiać i umacniać to, co świat próbuje zagłuszyć, zaćmić, pobrudzić, zbrukać i zrujnować. Chociaż niewiele rozumiem, to mam świadomość, że bez Bożej łaski to jak ślepiec po omacku się poruszam, jak sierota bez miłości, bez przytulenia , bez uwagi i troski…

NIE JESTEM SIEROTĄ! Moim Tatą jest wszechmocny Bóg, a Mamą Maryja – Matka Bożego Syna, Matka Boga! Czyż można mieć cudowniejszą tożsamość?!

Nie bój się, kiedy WSZYSTKO wokół się sypie i wali. Przylgnij do Maryi, a Ona zawsze doprowadzi Cię do Jezusa, do Boga!
Przytulam poszukujących i zabłąkanych 💞 prosząc o pokój serca dla każdego z nas 😇🙏