Autor: Leon XIII, papież od 1878 do 1903

Józef był strażnikiem, zarządcą i prawnym obrońcą i naturalnym boskiego domu, którego był głową. Z tego powodu pełnił te obowiązki przez całe swe śmiertelne życie. Przykładał się, aby chronić z wielką miłością i codzienną troską swoją Małżonkę i małego Jezusa: regularnie zdobywał własną pracą to, co było niezbędne obojgu do jedzenia i ubrania, ochronił od śmierci Dziecię, zagrożone zazdrością króla, a w trudach podroży i goryczy wygnania był nieustannie towarzyszem, pomocą i wsparciem Dziewicy i Jezusa.

Boski dom, którym Józef zarządzał jak ojciec, zawierał pierwociny rodzącego się Kościoła. Podobnie jak Najświętsza Dziewica jest Matką Jezusa Chrystusa, tak jest również Matką wszystkich chrześcijan, których zrodziła na Kalwarii, pośród najwyższych cierpień Odkupiciela, Jezus Chrystus również jest jak pierworodny spośród chrześcijan, którzy przez przysposobienie i odkupienie są Jego braćmi (Rz 8,29).

Takie są powody, dla których błogosławiony patriarcha Józef uważa za powierzoną mu w szczególny sposób rzeszę chrześcijan, którzy tworzą Kościół, to znaczy tę ogromną rodzinę rozproszoną po całej ziemi, nad którą – ponieważ jest mężem Maryi i ojcem Jezusa Chrystusa – posiada rodzaj władzy ojcowskiej. Jest zatem rzeczą naturalną i bardzo godną błogosławionego Józefa, że tak jak kiedyś zaspokajał wszystkie potrzeby rodziny z Nazaretu i otaczał ją świętą opieką, tak teraz obejmuje swoim niebiańskim patronatem i broni Kościoła Jezusa Chrystusa.

Źródło: Encyklika „Quamquam pluries” z 15 sierpnia 1889 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920–2005), papież

Nad pracą Cieśli w domu nazaretańskim rozpościera się ten sam klimat milczenia, który towarzyszy wszystkiemu, co jest związane z postacią Józefa. Milczenie to równocześnie w sposób szczególny odsłania wewnętrzny profil tej postaci. Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co Józef „uczynił”. Jednakże w tych osłoniętych milczeniem „uczynkach” Józefa pozwalają odkryć klimat głębokiej kontemplacji: Józef obcował na co dzień z tajemnicą „od wieków ukrytą w Bogu” (Kol 1,26), która „zamieszkała” pod dachem jego domu. Można zrozumieć, dlaczego św. Teresa od Jezusa, wielka reformatorka kontemplacyjnego Karmelu, stała się szczególną odnowicielką kultu św. Józefa w zachodnim chrześcijaństwie.

Całkowita ofiara, jaką Józef złożył ze swego istnienia, aby godnie przyjąć Mesjasza we własnym domu, znajduje wytłumaczenie „w niezgłębionym życiu wewnętrznym, które kierowało jego postępowaniem i było dlań źródłem szczególnych pociech; to z niego czerpał Józef rozwagę i siłę — właściwą duszom prostym i jasnym — dla swych wielkich decyzji, jak wówczas gdy bez wahania podporządkował Bożym zamysłom swoją wolność, swoje prawo do ludzkiego powołania, swoje szczęście małżeńskie, godząc się przyjąć w rodzinie wyznaczone sobie miejsce i ciężar odpowiedzialności, ale rezygnując, mocą nieporównanej dziewiczej miłości, z naturalnej miłości małżeńskiej, która tworzy rodzinę i ją podtrzymuje” (Papież Paweł VI).

To poddanie się Bogu, będące gotowością woli do poświęcenia się Jego służbie, nie jest niczym innym jak praktyką pobożności, która stanowi jeden z przejawów cnoty religijności (św. Tomasz z Akwinu).

Źródło: Adhortacja apostolska „Redemptoris custos”, 25-26 (© Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Pewien psalm mówi: „Nauczcie się, sędziowie ziemi” (Ps 2,10). Ci, którzy sądzą ziemię to królowie, zarządcy, książęta, sędziowie… Niech się uczą, bo chodzi o ziemię, która sądzi ziemię, ale powinna ona obawiać się Tego, który jest w niebie. Sądzą im równych: człowiek sądzi człowieka, śmiertelny – śmiertelnika, grzesznik – grzesznika. Gdyby nasz Pan ogłosił pośród sędziów to boskie zdanie: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”, to czy ci, którzy sądzą ziemię, nie drżeliby z trwogi?

Faryzeuszom, którzy chcieli Go wystawić na próbę i przyprowadzili do Niego cudzołożną kobietę… Jezus powiedział: „Chcecie ukamienować tę kobietę, jak nakazuje Prawo. Niech zatem ten spośród was, który bez grzechu, pierwszy rzuci na nią kamień”. Podczas gdy zadawali mu pytanie, On pisał na ziemi, by „pouczać ziemię”, ale kiedy dał im odpowiedź, podniósł oczy, „na ziemię popatrzył, a ona drży” (Ps 104,32). Faryzeusze, zmieszani i drżący, odchodzą jeden za drugim…

Grzesznica pozostaje sama ze Zbawicielem: chory z lekarzem, wielka nędza z wielkim miłosierdziem. Spoglądając na tę kobietę, Jezus się pyta: „Nikt cię nie potępił?” – „Nikt, Panie!”… Ale stała przed sędzią, który nie miał grzechu. „Nikt cię nie potępił?” – Nikt, Panie, a jeśli Ty mnie nie potępisz, to jestem bezpieczna”. W ciszy Pan odpowiada na ten niepokój: „I Ja ciebie nie potępiam […] Głos ich sumienia przeszkodził twoim oskarżycielom ukarać cię; miłosierdzie skłania Mnie do przyjścia ci z pomocą”. Rozmyślajcie nad tymi prawdami i „uczcie się, sędziowie ziemi”.

Źródło: Kazanie 13 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920–2005), papież

„Boga nikt nigdy nie widział – pisze św. Jan – aby tym pełniej uwydatnić prawdę, że «Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył»” (J 1, 18). Objawiona w Chrystusie prawda o Bogu, który jest „Ojcem miłosierdzia” (2 Kor 1, 3), pozwala nam „widzieć” Go szczególnie bliskim człowiekowi wówczas, gdy jest on nawiedzany cierpieniem, gdy jest zagrożony w samym rdzeniu swej egzystencji i ludzkiej godności. I dlatego też wielu ludzi i wiele środowisk, kierując się żywym zmysłem wiary, zwraca się niejako spontanicznie do miłosierdzia Bożego w dzisiejszej sytuacji Kościoła i świata. Przynagla ich do tego zapewne sam Chrystus, działający przez swego Ducha w ukryciu ludzkich serc. Objawiona bowiem przez Niego tajemnica Boga, który jest „Ojcem miłosierdzia”, staje się w kontekście zagrożeń człowieka w naszej epoce, jakby szczególnym wezwaniem skierowanym do Kościoła.

Pragnę pójść za tym wezwaniem. Pragnę sięgnąć do odwiecznego, a zarazem niezrównanego w swej prostocie i głębi języka objawienia i wiary, ażeby w tym właśnie języku wyrazić raz jeszcze wobec Boga i ludzi wielkie troski naszych czasów. Objawienie bowiem i wiara uczą nas nie tyle, abyśmy tajemnicę Boga jako „Ojca miłosierdzia” rozważali w oderwaniu, ale byśmy do tego miłosierdzia odwoływali się w imię Chrystusa i w zjednoczeniu z Nim. Czyż Chrystus nie powiedział, że Ojciec nasz, „który widzi w ukryciu” (Mt 6, 4) stale niejako czeka na to, byśmy odwołując się do Niego we wszelkich potrzebach, poznawali zarazem coraz głębiej Jego tajemnicę: „tajemnicę Ojca i Jego miłości”? Pragnę przeto, ażeby niniejsze rozważania przybliżyły wszystkim tę tajemnicę, stając się równocześnie żarliwym powołaniem Kościoła o miłosierdzie, którego tak bardzo potrzebuje człowiek i świat współczesny. Potrzebuje, choć często o tym nie wie.

Źródło: Encyklika „Dives in misericordia” §2 ( © Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Chrystus powiedział: „Gdy zostanę wywyższony nad ziemię, na krzyżu, będę mieć moc, by przyciągnąć do siebie tych, którzy we mnie wierzą” (por. J 12,32).

„Ci, którzy spojrzeli na miedzianego węża, na pustyni, zostali uzdrowieni. Podobnie też ci, którzy na mnie patrzą z wiarą, będą, pomimo wszystkich swoich grzechów, pomimo zranień i bycia niegodnymi, przyciągnięci do mnie, a ja ich wywyższę aż do nieba. Ja, który jestem Bogiem, zgodziłem się z miłości do Was, by zawisnąć na krzyżu jak złoczyńca. W zamian za to upokorzenie, mam jednak moc wynieść aż do wspaniałości niebieskich, z których zstąpiłem, wszystkich, którzy we mnie wierzą. Przyszedłem z nieba i tam powrócę, ale zabiorę ze sobą tych, którzy w mojej łasce pokładają nadzieję. Łaska ta jest tak potężna, że może Was ze mną zjednoczyć i to tak nierozerwalnie, że nikt nie zdoła wyrwać z moich rąk tych, których dał mi Ojciec, i których ja, przez czyste miłosierdzie, odkupiłem za cenę własnej krwi” (por. J 10,29).

Jakaż to pełna pocieszenia perspektywa dla pokornej duszy, że pewnego dnia, dzięki zasługom Jezusa, będzie uczestniczyć w Jego wywyższeniu! Święty Paweł mówi nam pięknie o tym największym wywyższeniu Naszego Pana, które było wynagrodzeniem za Jego uniżenie (por. Flp 2,7–9). To właśnie z powodu swojego uniżenia, Jezus został wywyższony; ponieważ zniżył się aż do cierpienia zniewag złoczyńców z szubienicy, Bóg wywyższył Jego imię aż po niebiosa. Od tej chwili nie ma już innego imienia poza Jego imieniem, dzięki któremu ludzie będą zbawieni. Jego imię jest jedyne, Jego chwała jest wspaniała. Potężne jest władania Boga-Człowieka, który zasiada po prawicy Ojca w wspaniałościach niebieskich. […] A ten nieporównywalny triumf jest owocem niezmierzonej pokory.

Źródło: Pokora (Le Christ Idéal du Moine, éd. DDB, 1936 ; p. 331-332 ; rev.)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Wasza wiara rozpoznaje, co to za ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię i tam umiera, zanim wyda obfity plon. Mieszka w waszej duszy, żaden chrześcijanin nie wątpi, że Chrystus mówił o sobie samym… Posłuchajcie mnie, święte ziarna pszenicy, które tu się znajdujecie, nie wątpię o tym…, lub raczej posłuchajcie przez mnie pierwszego ziarna pszenicy, które mówi wam: nie kochajcie waszego życia na tym świecie, nie kochajcie go, jeśli kochacie je naprawdę, bo jeśli go nie kochacie, to je uratujecie… „Ten, kto kocha swoje życie, traci je”.

Tak mówi ziarno, które wpadło w ziemię, Ten, który umarł, żeby wydać liczne owoce. Słuchaj Go, ponieważ to, co powiedział, On także to zrobił. Poucza nas, pokazuje nam drogę swoim przykładem. Chrystus bowiem nigdy nie żądał swego życia na tym świecie – przybył, żeby je stracić, wydać je za nas i odzyskać w wybranym czasie… : „Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję” (J 10,18).

W jaki sposób zatem, z taką mocą boską, mógł powiedzieć: „Teraz dusza moja doznała lęku”? Jak, z taką mocą, ten Człowiek-Bóg doznaje lęku, jeśli nie widzimy w tym obrazu naszej słabości? Kiedy mówi: „Mam moc oddać moje życie i mam moc je znów odzyskać”, Chrystus ukazuje się takim, jakim jest w samym sobie. Ale kiedy doznaje lęku w obliczu śmierci, Chrystus ukazuje się takim, jakim jest w tobie.

Źródło: Kazanie 305, Czwarte na święto świętego Wawrzyńca

Autor: Orygenes (ok. 185-253), kapłan i teolog

Znajdujemy w Chrystusie cechy tak ludzkie, że nic z nich nie pozwala Go odróżnić od słabości właściwej nam śmiertelnikom; a jednocześnie cechy tak boskie, które przystoją jedynie zwierzchniej i niewypowiedzianej naturze boskiej. W obliczu tego rozum ludzki, zbyt wąski, jest uderzony takim podziwem, że nie wie, co o tym myśleć, ani gdzie iść. Czuje on Boga w Chrystusie, a jednak widzi Go umierającego. Uważa Go za człowieka, a oto powraca ze świata zmarłych ze zdobyczą zwycięstwa, zniszczywszy imperium śmierci. Dlatego nasza kontemplacja tym bardziej powinna ćwiczyć się z tak wielkim respektem i bojaźnią, że uznaje w Jezusie prawdę dwóch natur, nie przypisując niewypowiedzianej istocie bożej rzeczy, które są jej niegodne lub do niej nie pasują, i nie widząc w wydarzeniach historycznych jedynie złudnych pozorów.

Naprawdę, ogłosić takie rzeczy uszom ludzkim, próbować je wyrazić słowami przekracza znacznie nasze siły, talent i język. Myślę, że przekracza to nawet miarę apostołów. Nawet więcej, wytłumaczenie tej tajemnicy przewyższa prawdopodobnie wszelki porządek mocy anielskich.

Źródło: Traktat o zasadach, ks. 2, rozdz. 6,2 (© Evangelizo.org)

Autor: Bł. Tytus Brandsma, holenderski karmelita, męczennik (1881-1942)

Żyjemy w świecie, gdzie miłość sama jest skazana: nazywa się ją słabością, czymś do pominięcia. Niektórzy mówią: „Miłość nie ma znaczenia, trzeba raczej rozwijać swoje siły; niech każdy stanie się tak silny, jak tylko może, a słaby niech zginie!” Mówią jeszcze, że religia chrześcijańska, ze swoimi kazaniami o miłości, to przeszłość… Tak to jest: przychodzą do was ze swoimi doktrynami, a nawet znajdują ludzi, którzy chętnie je przyjmują. Miłość jest nieznana: „Miłość nie jest kochana” – mówił św. Franciszek z Asyżu, a kilka wieków później, we Florencji, święta Maria Magdalena de Pazzi dzwoniła dzwonami klasztoru swojego Karmelu, aby wszyscy wiedzieli, jak bardzo Miłość jest piękna! Ja także chciałbym bić w dzwony, aby powiedzieć światu, jak pięknie jest kochać!

Neopoganizm [nazizmu] może oddalić miłość, historia nas uczy, że mimo wszystko zwyciężymy ten neopoganizm miłością. Nie porzucimy miłości. Miłość zdobędzie dla nas serca tych pogan. Natura jest silniejsza niż filozofia. Niech filozofia skaże i odrzuci miłość i nazwie ją słabością; żywe świadectwo miłości odnowi zawsze swoją moc, aby podbić i uwięzić serca ludzkie.

Źródło: Zaproszenie do heroizmu w wierze i miłości (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Tajemnica paschalna – to Chrystus u szczytu objawienia niezgłębionej tajemnicy Boga. Właśnie wtedy wypełniają się do końca owe wypowiedziane w Wieczerniku słowa: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9). Chrystus bowiem, którego Ojciec „nie oszczędził” (Rz 8, 32) ze względu na człowieka, Chrystus, który w swojej męce i krzyżu nie doznał miłosierdzia ludzkiego – w swym zmartwychwstaniu objawił całą pełnię tej miłości, którą Ojciec ma dla Niego, a w Nim dla wszystkich ludzi. „Nie jest On bowiem Bogiem umarłych, lecz żywych” (Mk 12, 27).

W swoim zmartwychwstaniu Chrystus objawił Boga miłości miłosiernej właśnie przez to, że jako drogę do zmartwychwstania przyjął krzyż. I dlatego – kiedy pamiętamy o krzyżu Chrystusa, o Jego męce i śmierci – wiara i nadzieja nasza koncentruje się na Zmartwychwstałym. Wiara i nadzieja nasza koncentruje się na tym Chrystusie, który wieczorem pierwszego dnia po szabacie stanął pośrodku Wieczernika, gdzie Apostołowie byli zgromadzeni, tchnął na nich i rzekł: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (por. J 20, 19-23).

Oto Syn Człowieczy, który w swoim zmartwychwstaniu w sposób radykalny doznał na sobie miłosierdzia: owej miłości Ojca, która jest potężniejsza niż śmierć. I zarazem ten sam Chrystus, Syn Boży… okazuje siebie jako źródło niewyczerpalne miłosierdzia: tej samej miłości, która… jest potężniejsza niż grzech.

Źródło: Encyklika „Dives in Misericordia” § 8 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„Zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Rzekli więc Jego bracia do Niego: «Wyjdź stąd i idź do Judei, aby i uczniowie Twoi ujrzeli czyny, których dokonujesz». Powiedział więc do nich Jezus: «Dla Mnie stosowny czas jeszcze nie nadszedł, ale dla was – zawsze jest do rozporządzenia»”(J 7,2-6). W taki sposób Jezus odpowiadał tym, którzy radzili Mu szukać chwały: „czas mojej chwały jeszcze nie nadszedł”. Spójrzcie na głębię tej myśli: zachęcają Go do szukania chwały, ale On pragnie, by upokorzenie poprzedziło wyniesienie. To przez pokorę chce przebić sobie drogę do chwały. Uczniowie, którzy chcieli siedzieć po Jego prawej i lewej stronie (Mk 10,37), też szukali ludzkiej chwały; widzieli tylko kres drogi, nie biorąc pod uwagę drogi, która miała ich tam doprowadzić. Pan zatem przypomniał im prawdziwą drogę, żeby doszli do ojczyzny w należyty sposób. Ojczyzna jest wzniosła, ale droga pokorna. Ojczyzną jest życie Chrystusa; droga to Jego śmierć. Ojczyzna to przybytek Chrystusa, droga – to Jego Męka. […]

Miejmy zatem prawe serce; czas naszej chwały jeszcze nie nadszedł. Posłuchajmy tego, co mówi się do tych, którzy kochają ten świat, jak bracia Pana: „Wasz czas jest zawsze stosowny, ale nasz jeszcze nie nadszedł”. Ośmielmy się tak powiedzieć. My, którzy jesteśmy Ciałem naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Jego członkami, którzy uznajemy Go z radością za naszego władcę, powtórzmy te słowa, skoro to dla nas raczył je wypowiedzieć pierwszy. Kiedy ci, którzy kochają świat, obrażają naszą wiarę, powiedz im: „Wasz czas jest zawsze stosowny, ale nasz jeszcze nie nadszedł”. Apostoł Paweł bowiem nam powiedział: „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu”. Kiedy nadejdzie nasz czas? „Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale” (Kol 3,3-4).

„Nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu”. Można by powiedzieć w zimie: to drzewo jest martwe, na przykład figowiec, grusza lub jakiekolwiek inne drzewo owocowe; w okresie zimy zdaje się pozbawione życia. Ale lato dowodzi czegoś innego i pozwala osądzić, czy jest żywe. Naszym latem jest objawienie Chrystusa.

Źródło: Kazanie do Ewangelii św. Jana, nr 28 (© Evangelizo.org)