Łk 9,43b-45

Jezus uwielbiany i podziwiany przez wszystkich zapowiada swoją mękę. Trudno Jego uczniom zrozumieć, jak chwała i powodzenie Jezusa mogą zamienić się w cierpienie, poniżenie i wzgardę. Bali się jednak zapytać. Być może z obawy, że i ich – Jego wyznawców, czeka ten sam los, a może po prostu nie zrozumieli sensu tych słów, aby wypełniły się słowa Proroków.

Czy ja dzisiaj pytam Jezusa, jaki sens ma moje cierpienie? Dlaczego muszę patrzeć na ogromny ból i udręki moich bliskich? Na niezrozumienie i płacz matek, których niewinne dzieci w wielkim cierpieniu odchodzą za wcześnie. Na łzy ojców, których żony i matki ich dzieci w kwiecie wieku zostają powołane z tego świata… Serce rozrywa się z żalu i bezsilności, ale usta szepczą słowa modlitwy – Jezu, Ty się tym zajmij!

A Pan Jezus patrzy miłosiernym wzrokiem i mówi – bo cię kocham! Bo chcę, abyś Mi towarzyszyła w tych ludziach, niosła nadzieję i słowa pociechy tam, gdzie płyną łzy. Bo tylko ten, kto doświadczył głębi cierpienia i krzyża, może zrozumieć i pomóc innym dźwigać krzyż codzienności.

Panie mój, Boże, uwielbiam Cię w każdym cierpiącym, utrudzonym i błądzącym człowieku, w każdej ciemności, która dotyka naszej doczesności. Jezu Chryste, przez śmierć na krzyżu uwolniłeś i odkupiłeś nas od wszystkiego, co niszczy nasze relacje z Tobą. Naucz mnie, Panie, odnajdywać to Światło bijące z Twojego Boskiego Majestatu i poprzez świadectwo życia przypominać bliźnim, co naprawdę jest ważne w życiu.

Dobrego popołudnia 🙂

Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie. Łk 9, 45

Zbyt często życie ludzkie rozpoczyna się i kończy pozbawione radości i pozbawione nadziei. św. Jan Paweł II

Jakże my niewiele rozumiemy… i niekoniecznie dlatego, że niewykształceni, albo głupi jesteśmy… Tyle rzeczy, tyle spraw jest przed nami zakryte… Odczytujemy je i interpretujemy mylnie, bo boimy się zapytać, bo czasem lepiej żyć w swoich wyobrażeniach, półprawdach, a może i w kłamstwie…

Ileż to razy próbowałam narzucać innym mój punkt widzenia, jako jedyny, nieomylny… a tu klapki na oczach… i widzę, co chcę, co mogę widzieć, a zdaje mi się, że wszystko jasne i wyraźne… a przecież Ty może widzisz zupełnie inaczej…

Jak to dobrze, że możemy patrzeć na Pana Jezusa, że możemy Go pytać i słuchać, że On dla wszystkich jest taki sam, zawsze cierpliwy i bezwarunkowo kochający.

Nie bój się pytać Jezusa o trudne sprawy. Poproś Bożego Ducha o światło i umiejętność właściwego rozeznawania. Poproś Maryję, by wskazywała jak robić wszystko, cokolwiek powie Jej Syn.

Pięknej soboty 🙂

Autor: Orygenes (ok. 185-253), kapłan i teolog

Spośród wszystkich wielkich i wspaniałych rzeczy, które można powiedzieć o Chrystusie, istnieje jedna, która przekracza absolutnie podziw, do jakiego jest zdolny umysł ludzki, kruchość naszego śmiertelnego rozumu nie wie, jak ją pojąć lub sobie wyobrazić. To znaczy, że cała wszechmoc boskiego majestatu, samo Słowo Ojca (J 1,1), własna Mądrość Boża (1Kor 1,24), w której wszystko zostało stworzone — rzeczy widzialne, jak i niewidzialne (J 1,3; Kol 1,16) – pozwoliła się zamknąć w granicach tego człowieka, który się objawił w Judei. Taki jest przedmiot naszej wiary. I jest jeszcze więcej: wierzymy, że Mądrość Boża weszła do łona kobiety, że narodziła się w krzyku i płaczu, wspólnym wszystkim niemowlętom. I dowiedzieliśmy się, że po tym Chrystus doznał trwogi przed śmiercią, że aż zawołał: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci” (Mt 26,38) i wreszcie, że został zaciągnięty na śmierć haniebną spośród wszystkich kar ludzkich, nawet jeśli wiemy, że zmartwychwstał trzeciego dnia…

Prawdę mówiąc, głosić takie rzeczy ludzkim uszom, próbować je wyrazić słowami, przekracza możliwości języka ludzkiego… i prawdopodobnie też anielskiego.

Źródło: Traktat o zasadach II, 62 (© Evangelizo.org)