Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? (…) «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!»  Mt 19, 16. 21

Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje. św. Jan Paweł II

Przypomniała mi się akcja powołaniowa z Siostrami Szarytkami sprzed hm… ponad 30 lat 😉 To właśnie była TA Ewangelia, bo pamiętam jak dziś moje rozterki – co ja mam sprzedawać?!

Teraz wiem, że są takie przestrzenie w sercu i duszy, które trzeba nieustannie, codziennie od nowa oddawać Panu Bogu. I to nie chodzi o to, że Pan Bóg zapomina o raz powierzonych sprawach. To my potrzebujemy przypominania i ciągłego uświadamiania sobie do kogo należymy.

Zdawała mi się, ze kiedyś byłam egoistką, ale teraz widzę, że ciągle jestem… Pewnie, że trzeba się troszczyć o sobie i swoje potrzeby, ale trzeba mieć też poczucie misji i przynależności do Pana Boga. Cóż z tego, że będę zadowolona i dumna z siebie, jeśli to będzie się odbywało czyimś kosztem, jeśli ktoś ucierpi przez moją wygodę i zbytek?

Długie lata zajęło mi zrozumienie tej Ewangelii i pewnie jeszcze długo (jeśli Pan Bóg Pozwoli dożyć) będę próbować wcielać w życie wskazówki dane przez Pana Jezusa. No właśnie, ważne by próbować, by starać się na miarę swoich możliwości, przy całym szeregu niesprzyjających okoliczności i ograniczeń, codziennie odnajdywać umęczoną Twarz Chrystusa w drugim człowieku. Bo to wcale nie chodzi o majątek (choć jeśli jesteś zbytnio przywiązany to może też 😉 ) ale o otwartość i gotowość serca.

Dobrze czasem przypomnieć sobie co dzięki Bożej hojności jest Twoim udziałem. Zobacz, sam z siebie masz ZUPEŁNIE PUSTE ręce…

Dziękuj razem ze mną za bezmiar Bożej łaski i błogosławieństwa, i proś o dalszą opiekę i wsparcie.

Pobłogosław nam Panie!

Autor: Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła

O Jezu! Czy jest taka, która by nie chciała dostąpić tak wielkiego szczęścia?… Nie ma z pewnością takiej, lecz wszystkie jednomyślnie wołamy: Chcemy, chcemy! Ponieważ jednak na to, aby Pan całkowicie wziął duszę w posiadanie, potrzeba czegoś więcej, nie starczą tu same pragnienia, jak nie starczyły młodzieńcowi w Ewangelii, którego Pan wezwał do doskonałości…

Wejdźcie, wejdźcie, córki, do własnego wnętrza; puśćcie mimo siebie wasze małe dobre uczynki; uczyniłyście tylko, co powinnyście uczynić, tym bardziej że nosicie imię chrześcijańskie i dużo więcej jeszcze z tego tytułu powinnyście czynić. Niech wam wystarczy, że jesteście służebnicami Bożymi, nie domagajcie się rzeczy wyższych, byście nie pozostały z niczym. Przypatrzcie się dobrze świętym, którzy zostali dopuszczeni do komnaty królewskiej (Pnp 1,4), a zobaczycie, jaka jest między nimi a nami różnica. Nie żądajcie tego, na co nie zasłużyłyście; nawet nam to w myśli powstać nie powinno, byśmy po tylu grzechach, którymi obraziłyśmy Boga, mogły jeszcze, choćby najgorliwszą służb, na takie szczęście zasłużyć. Pokory, pokory! Nie mogę jakoś obronić się tej pokusie, bym tych, którzy tak wielkie rzeczy robią z oschłości, nie posądzała o brak tej cnoty… Doświadczajmy siebie, siostry moje, i pozwólmy Panu, niech nas doświadcza, jak to umie czynić, choć my tego nie pojmujemy…

Bo jeśli my, jak on młodzieniec w Ewangelii, odwracamy się do Niego plecami i odchodzimy smutni, gdy nam ukazuje drogę doskonałości, cóż chcecie, by Pan uczynił, kiedy nie może inaczej wymierzać nagród swoich, jedynie wedle miary naszej miłości dla Niego? A miłość ta, córki, nie ma być czczym wytworem wyobraźni naszej, ale powinna się okazać w uczynkach. Nie sądźcie jednak, by te uczynki nasze były Bogu potrzebne. Bóg żąda tylko naszej stanowczej woli… Niewątpliwie też, jeśli statecznie zachowamy siebie w tym ogołoceniu i wyrzeczeniu się wszystkiego, osiągniemy to, do czego dążymy. Ale jeden jest do tego konieczny warunek, zważcie to dobrze, by zawsze uważać siebie za sługę niepożytecznego (Łk 12,48)

Źródło: Wewnętrzna twierdza, 3. Mieszkanie, rozdz. 1. (© Evangelizo.org)