Mk 9, 2-13

Ileż to razy wychodzimy, wspinamy się na swoją Górę Tabor. Jakże często stajemy w obliczu sytuacji, które zwyczajnie po ludzku w żaden sposób nie dają się ogarnąć. Czujemy się przytłoczeni, a wręcz nawet zszokowani tym, czego doświadczamy. Często tym naszym wędrówkom towarzyszy strach, niemoc, może nawet poczucie osamotnienia i pustki, chociaż wokół mnóstwo ludzi. W emocjach często mówimy niepotrzebne i nieistotne słowa, w zakłopotaniu lub wielkim poruszeniu „zagadując” to czego nie można zrozumieć. Są też i tacy, którzy zamykają się w sobie, którzy tłumią, tłamszą w sobie wszelkie poruszenia i troski, z zewnątrz twardzi jak skała, a w środku wrażliwi i delikatni jak maleńkie dzieci.

Każdy z nas jest inny i inaczej przeżywa z pozoru taką samą sytuację. Ale każdy potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, troski, zainteresowania, każdy chce być kochany i potrzebny.

Bóg dzisiaj mówi, że jesteś dla Niego ważny, że widzi Twoje starania, że zna Twoją drogę od początku do końca i bez względu na okoliczności zawsze możesz liczyć na Jego pomoc i bezwarunkową, czystą i niegasnącą miłość. Przyjmij to, co Bóg ofiaruje Ci każdego dnia, choć to może wydawać się zupełnie niezrozumiałe i zaskakujące. Pozwól Bożemu Duchowi prowadzić się ku górze, nawet kiedy kamienie cierpienia i wystające korzenie dawnych zranień skutecznie przeszkadzają i opóźniają dotarcie do Źródła Światłości. Dąż wytrwale, a radość i zachwyt po dotarciu do Celu, zrekompensują wszelkie trudy wspinaczki.

Prowadź Panie! Przemieniaj mnie i pozwól odczuwać nieustannie Twoją obecność, by góry moich trosk nie przysłoniły mi blasku Twojej chwały. Słucham Cię Panie! Otwieraj moje uszy i oczy, ucząc wrażliwości na potrzeby każdego spotkanego po drodze człowieka.

Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają. Hbr 11,6

Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. św. Jan Paweł II

Ależ to odkrywcze stwierdzenie! Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. 1Kor 2, 9

Dzięki wierze wzrastasz w Miłości, która ukochała Cię aż po “głupstwo krzyża”. W Miłości, która nie osądza, nie potępia, która z wielką troską pochyla się nad każdą Twoją bolączką, niezrozumieniem, która nieustannie Ci towarzyszy, nawet kiedy bliscy odwracają się od Ciebie, lub zajęci milionem ważnych spraw na wczoraj tracą z oczu to, co naprawdę jest istotne.

Pan Jezus do Alicji Lenczewskiej: “Bądź wierna Mojemu Słowu, także wówczas, gdy sprawia ból lub jest niezrozumiałe. Zawsze proś o światło i pomoc z przekonaniem, że je otrzymasz.”

Ach ta wiara… a rozum swoje 😉 A może tak spróbować uwierzyć, zaufać na maxa Bożemu Słowu, bez warunków, zastrzeżeń i gwiazdek z opisem drobnym druczkiem. Oczywiście, że to jest trudne i czasem zupełnie nielogiczne, zwłaszcza że dobrze byłoby jednak mieć kontrolę nad własnym życiem. Wiara jednak niczego Cię nie pozbawia, a wręcz obdarza pewnością, że to co wyznajesz, ku czemu zmierzasz jest gwarancją spełnienia się Bożych obietnic i Bożej mocy sprawczej.

Wierzę w Ciebie, Boże Żywy, w Trójcy Jedyny prawdziwy. Wierzę w coś Objawił Boże, Twe Słowo mylić nie może. Amen!

Autor: Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

Pan Jezus chciał, by Mojżesz sam wstąpił na górę, ale poszedł z nim Jozue (Wj 24,13). Także w Ewangelii to Piotrowi, Jakubowie i Janowi objawił Jezus chwałę swego zmartwychwstania. Chciał w ten sposób ukryć swoją tajemnicę i często im przykazywał, żeby nie ujawniali byle komu tego, co widzieli, żeby nie przeszkodzić umysłom słabych słuchaczy w przyjmowaniu tych tajemnic z ich pełną mocą. Ponieważ sam Piotr „nie wiedział, co mówi”, skoro uważał, że należy postawić trzy namioty dla Pana i jego towarzyszów. Następnie nie mógł znieść blasku chwały Pana, który się przemienił i upadł na ziemię (Mt 17,6), jak upadli także „synowie gromu” (Mk 3,17), Jakub i Jan, kiedy okrył ich obłok…

Weszli zatem do obłoku, aby poznać to, co jest ukryte i tajemne i tam usłyszeli głos Boga: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Co oznacza: „To jest mój Syn umiłowany”? Szymonie Piotrze, nie myl się! — nie stawiaj w jednym szeregu Syna Bożego i sługi. „To jest mój Syn umiłowany. Mojżesz nie jest moim Synem, Eliasz nie jest moim Synem, chociaż pierwszy otworzył niebo, a drugi je zamknął”. Rzeczywiście, obaj, na słowo Pańskie, pokonali elementy natury (Wj14; 1Krl 17,1), ale byli tylko sługami Tego, który umocnił wody i zamknął suszą niebo oraz spuścił deszcz, kiedy tylko zechciał.

Tam, gdzie chodzi o zwyczajne głoszenie zmartwychwstania, powierza się to zadanie sługom, ale tam, gdzie ukazuje się chwała Pana, który zmartwychwstaje, chwała sług wpada w ciemności. Ponieważ powstając, słońce zaćmiewa gwiazdy i wszelkie światła znikają wobec blasku odwiecznego Słońca Sprawiedliwości (Ml 3,20).

Źródło: O psalmie 45, 2; (© Evangelizo.org)